Od czasu rozpoczęcia konfliktu na linii palestyński Hamas-Izrael oczy całego świata skierowały się na Bliski Wschód. Stronie palestyńskiej udało się silnie umiędzynarodowić konflikt, a także wywołać olbrzymią burzę w mediach- także tych społecznościowych. Skutecznie odwraca to uwagę od trwającej tuż za naszą wschodnią granicą wojny.
Wołodymr Zełenski ma problem
Sprawy na Ukrainie już od dawna nie idą zgodnie z planem. Wojna jest w impasie, a ofensywa, jeżeli w ogóle trwa - utknęła w martwym punkcie. Na froncie nie zachodzą żadne istotne zmiany. Ukraina mimo przekazywanego sprzętu nie jest w stanie przechylić szali zwycięstwa na swoją stronę. Zachód męczy to, że tak duże dofinansowanie nie przynosi żadnego efektu. Ukraina z trudem i tylko dzięki pomocy z zewnątrz może nadal zatrzymywać Rosję, jednak droga do ewentualnego zwycięstwa jest wciąż daleka. Dodatkowo sojusznicy raczej nie będą w stanie bardziej wspomóc Ukrainy co może oznaczać, że w najbliższej przyszłości dojdzie do wymuszonych negocjacji z Rosja, które będą miały za zadanie doprowadzić do jakiejś formy zamrożenia konfliktu.
W samej Ukrainie Zełenski nie ma już tak dużego poparcia jak kiedyś. Wobec braku postępów na froncie – naczelny dowódca ukraińskiej armii gen. Wałerij Załużny mówi w wywiadzie o “impasie” na froncie. Ponadto prezydentowi wyrasta poważna konkurencja- w siłę rośnie Ołeksij Arestowycz, który ma aspiracje do objęcia najważniejszego fotela w państwie. Ten były doradca Zełenskiego może rozpocząć nowy rozdział w historii Ukrainy. Szansę na to może mieć już w 2024 roku, kiedy to mimo wojny mogą się odbyć wybory prezydenckie. Arestowycz mówi o konieczności porozumienia się z Rosją. Jego zdaniem konieczne są negocjacje, a obecny impas dowodzi, że ani Ukraina, ani Rosja tej wojny nie wygra. Wszystko wskazuje na to, że u naszego wschodniego sąsiada szykuje się wewnętrznie gorący politycznie okres. Wyrazisty i silny wizerunek Zełenskiego może zostać zniekształcony. Przyniesie to szkodę dla Ukrainy, gdyż jej obecny przywódca jest swoistym symbolem walki i symbolem kraju na całym świecie.
Izrael jednym z największych problemów współczesnego świata
Atak Hamasu na Izrael z 7 października wstrząsnął nie tylko Bliskim Wschodem, ale odbił się szerokim echem w Europie i USA. Skutecznie odciągnęło to opinię publiczną jak i polityków od tematu Ukrainy. Sprawa ma oczywiście szerszy kontekst. Wiele mówi się o trwającym dziesięciolecia konflikcie na linii Palestyna-Izrael. Ten drugi metodycznie zmniejszał znaczenie ludności palestyńskiej na swoim obszarze. Żydowskie osiedla na Zachodnim Brzegu Jordanu to tylko jeden z elementów spychania Palestyńczyków na margines. Doprowadziło to do radykalizacji nastrojów wśród tłamszonej ludności, co szczególnie uwidoczniło się na terenie Strefy Gazy. Ten mały obszar stał się domem dla palestyńskiej organizacji politycznej – Hamasu. Osoby związane z grupą działają na rzecz niepodległości Palestyny wspomagając się metodami terrorystycznymi. Wszystko podsycane jest radykalnym islamem i chęcią sprawowania władzy nad całością palestyńskiego terytorium.
Dzisiaj wydaje się, że konflikt przeszedł w decydującą fazę i właśnie to tak emocjonuje europejskich i światowych polityków. Po ataku setek bojowników na izraelskie terytorium, licznych brutalnych morderstwach, gwałtach i porwaniach nic nie jest takie samo. Radykalizację widać po obu stronach. Palestyńczycy, którzy jeszcze chwilę temu cieszyli się z wdarcia bojowników Hamasu na stronę Izraela teraz opłakują osoby, które zginęły w czasie izraelskiej odpowiedzi. Sprawa stała się tak medialna, bo Izrael nie ucieka się od krwawej odpowiedzi. Nie oszczędza ludności cywilnej wśród której ukrywają się ważni bojownicy. W ostatnim dniu października nie zawahał się zaatakować obozu dla uchodźców, wszystko po to, aby zabić znajdującego się wśród tłumu Ebrahima Biariego, który kierował zmasowanym atakiem bojowników z 7 października. Wśród społeczności międzynarodowej wybuchły protesty, w sprawę zaangażowały się osoby publiczne, z których część potrafi wprost opowiedzieć się po stronie Palestyńczyków.
Europa znalazła sobie nowy obiekt zainteresowań
Izrael medialnie przegrywa ten konflikt co jeszcze bardziej zajmuje Europę oraz USA i przekłada się na coraz mniejsze zainteresowanie Ukrainą. Na unijnych spotkaniach większość czasu na omawianie spraw międzynarodowych poświęca się Bliskiemu Wschodowi. O Ukrainie pozostały jedynie wzmianki w oficjalnych wypowiedziach i dokumentach. Palestyńczycy umieją pokazać, jak konflikt wygląda z ich strony. Niektórzy zdają się zapominać kto pierwszy zaatakował. W mediach pokazywane są ofiary izraelskich nalotów - biedni i niewinni Palestyńczycy, którzy niesłusznie cierpią. Nie wspomina się tam o zakatowanych Izraelczykach, o tym kto rozpoczął eskalację. Mimo politycznego wsparcia ze strony USA i państw UE, wewnątrz tych krajów trwa dyskusja na temat rzeczywistych winowajców tego konfliktu. Przez kraje przetaczają się protesty, w których prym wiodą arabscy imigranci z Bliskiego Wschodu.
Ukraina nie ma aż takiego przebicia. Dochodzi zmęczenie tematem. Władze UE zapewniają, że organizacja umie odpowiednio zająć się dwoma kryzysami na raz. Tak jednak nie jest, a w związku z tym, że sytuacja w Izraelu jest cały czas rozwojowa nie ma już takiego politycznego ciśnienia na pomoc Ukrainie.
Wołodymr Zełenski chciałby, aby sprawa Ukrainy ciągle stała na czele międzynarodowych problemów dla UE i USA, jednak nie potrafi tego osiągnąć. Nawet w Polsce znaleźliśmy sobie inny temat. Oprócz relacjonowania przez nasze media sytuacji na Bliskim Wschodzie, nasze społeczeństwo zajmuje sprawa ostatnich wyborów parlamentarnych. Ważniejsza dla naszego kraju jest to, kto będzie rządził. Bezpieczeństwo międzynarodowe zaczęliśmy przez ostatnie tygodnie upatrywać w tym kto zostanie nowym szefem MON, MSWiA, jak nowy rząd podejdzie do kwestii rozwoju armii i z kim będzie chciał współpracować. Mało mówi się o Ukrainie, a to dla naszego sąsiada może oznaczać porażkę i konieczność dogadania się z wrogiem.
Autor: Mateusz Bartczak
Zdjęcie: www.nato.int