Władze Rzeczypospolitej zapowiedziały zbudowanie 300-tysięcznej armii, minister obrony zapewnia, że taka armia będzie w Polsce już za dwa lata. Powinniśmy sobie życzyć, aby tak się stało. Widzimy przecież co się dzieje za naszą wschodnią granicą. Ukraina broni się przed napaścią Rosji, ale i polska granica z Białorusią jest atakowana, na razie tylko „hybrydowo”, zorganizowanym naciskiem migrantów sprowadzanych przez Rosję z Bliskiego Wschodu, z Afryki, Azji nawet z Ameryki Południowej. Na Białorusi pojawiła się rosyjska taktyczna broń atomowa, a rakiety z głowicami atomowymi są też w obwodzie królewieckim (nazywanym przez Rosjan brzydko kaliningradzkim) i są one wycelowane w Polskę.
Polska stała się kluczowym elementem utworzonej przez NATO tzw. wschodniej flanki. Na Polsce spoczywa odpowiedzialność za zapewnienie bezpieczeństwa w regionie środkowoeuropejskim, na ziemiach znajdujących się między Bałtykiem, a Morzem Czarnym. Ważną jest obecność żołnierzy US Army, ale główną siłą w regionie musi być Wojsko Polskie i do tego potrzebne są, a nawet są niezbędne silne i nowocześnie uzbrojone siły zbrojne Rzeczypospolitej.
Życzymy bardzo, aby dzielna Ukraina wygrała wojnę z Rosją. Może jednak ją przegrać. I wtedy silna armia będzie Polsce jeszcze bardziej potrzebna do obrony własnych granic. Bez względu więc na to jaka będzie przyszłość zbudowanie 300-tysięcznej armii uzbrojonej w czołgi, rakiety, samoloty, które teraz kupuje rząd Zjednoczonej Prawicy, to nie jest objaw jakiejś megalomanii – jak można usłyszeć z kręgów opozycyjnych. To jest oczywista konieczność!
Źródło: www.wojskonews.pl
Więcej: https://www.salon24.pl/ >>>